polub

"Posłuchajcie starego niedowiarka, który wie co mówi: Mistrzowska propaganda antychrześcijańska zdołała wytworzyć u chrześcijan, zwłaszcza u katolików, złą świadomość opanowaną niepokojem, jeśli już nie wstydem, z powodu własnej historii. Siłą stałego nacisku, od reformacji aż do naszych czasów, zdołała przekonać was, że jesteście odpowiedzialni za całe, albo prawie całe, zło na świecie. Sparaliżowała was na etapie masochistycznej autokrytyki.\" Nie było w historii bólu, cierpienia, którego nie przypisaliby wam. A wy, niemal zawsze nie znający swej przeszłości zaczęliście w to wierzyć, a nawet wspomagać ich w tym działaniu. A jeśli ktoś nawt ema jakieś uzasadnienie, to oczywiste jest, że w rozliczeniu dwudziestu wieków chrześcijaństwa światła zdecydowanie górują nad ciemnościami. Jeśli ktoś zostanie uderzony w prawy policzek to doskonałość ewangeliczna zaleca nadstawić i lewy. Jeśli jednak ktoś sprzeciwia się prawdzie ta sama doskonałość zobowiązuje do jej obrony, ponieważ tam, gdzie znieważa się prawdę, zamyka się wszystkie drogi do ludzkiego zbawienia. Bez prawdy nie ma miłości.\" - Leo Moulin przez pół wieku profesor historii i socjologii na uniwersytecie w Brukseli, autor wielu fascynujących książek, jest jednym z najbardziej znaczących intelektualistów w Europie. Świecki racjonalista, którego agnostycyzm graniczy z ateizmem

czwartek, 4 października 2012

CZARNA LEGENDA CZ. IV - PIUS XII



Albert Einstein: Jedynie Kościół stanął w kategoryczny sposób na drodze kampanii Hitlera prowadzącej do zdławienia prawdy. Przedtem nigdy nie miałem jakiegoś specjalnego zainteresowania Kościołem, ale teraz czuję wielką sympatię i podziw, ponieważ jedynie Kościół miał odwagę i wytrwałość stać po stronie intelektualnej prawdy i moralnej wolności. Z tego powodu zmuszony jestem wyznać, że to, czym kiedyś pogardzałem, teraz w pełni chwalę. -  ,,Time'' 23.XII.1940 r.


Papież Pius XII, którego pontyfikat przypadł na lata II wojny światowej, uratował przed śmiercią z rąk nazistów  około 850 tys. Żydów (*)

Papież Pius XII
W pierwszych latach po wojnie, pamięć o pomocy Piusa XII dla Żydów była bardzo żywa; Isaak Herzog, główny rabin Izraela, w roku 1944 powiedział: Lud Izraela nigdy nie zapomni, co Jego Świątobliwość i jego znakomici przedstawiciele, pobudzeni wiecznymi zasadami religii, która kształtuje sam fundament prawdziwej cywilizacji, czynią dla naszych nieszczęśliwych braci i sióstr w tej najtragiczniejszej godzinie naszej historii, co jest żywym dowodem Boskiej Opatrzności na tym świecie. W 1945 r. przybyła do Piusa XII delegacja 80 byłych więźniów obozów koncentracyjnych z podziękowaniami za "szlachetną postawę wobec Żydów", a Światowy Kongres Żydów ofiarował 20 tys. dolarów na prowadzone przez Watykan instytucje charytatywne w dowód uznania tego, co Stolica Święta uczyniła dla ratowania Żydów przed faszystowskimi i nazistowskimi prześladowaniami. Dziesięć lat później filharmonia z Izraela zorganizowała dla papieża koncert dziękczynny, podczas którego przypomniano, że w czasie wojny Pius XII osobiście uratował przed śmiercią rabina Rzymu. W dniu śmierci Piusa XII - 9 października 1958 r. - minister spraw zagranicznych Izraela Golda Meir napisała: "Opłakujemy wielkiego sługę pokoju".
Oczywiście papież nie był w stanie tak wielu ludzi ratować osobiście. Uczynił to współpracując z duchownymi  wielu państw. Dzięki niemu we Włoszech i w innych krajach, duchowni katoliccy głęboko zaangażowali się w pomoc Żydom, często przypłacając swoje czyny życiem. W samym Rzymie na polecenie papieża katoliccy duchowni ukrywali 4,8 tys. Żydów. Wszystko to w obliczu biernej postawy przywódców Ameryki, Wielkiej Brytanii i innych państw, u których Pius XII bezskutecznie zabiegał o wsparcie dla swych poczynań.
Mimo heroizmu papieża, w światowej opinii publicznej lat 60-tych zaczęła funkcjonować "czarna legenda", obarczająca Piusa XII oraz  Kościół katolicki winą za Holocaust. Powstało wiele absurdalnych mitów np. o powojennej pomocy Watykanu w ucieczce zbrodniarzy hitlerowskich. W latach 60 – tych zaczęto zarzucać Piusowi XII  (i zarzuca się nadal) milczące przyzwolenie na nazizm, a nawet kolaborację na rzecz  Hitlera. Na poparcie tej tezy powstało dziesiątki, jeśli nie setki książek, wiele filmów, sztuk teatralnych, artykułów prasowych, a nawet prac naukowych. Legenda przeniosła się do internetu, na liczne blogi i fora, gdzie powielanych jest wiele fałszywych opinii, nie popartych żadnymi dowodami. Co więcej, pojawiają się coraz to nowe zarzuty, (np. podpisanie konkordatu z Hitlerem, który dla laików ma być dowodem na współpracę, a był faktycznie umową mającą zagwarantować ochronę katolikom).
Jak, to możliwe wobec tylu zasług Piusa XII ???
Historia związana ze źródłem tej legendy mogłaby posłużyć za scenariusz sensacyjnego filmu szpiegowskiego (niejednego), a związana jest z jawną niechęcią Piusa XII do reżimu komunistycznego.  Początek kampanii oszczerstw wiąże się z premierą (1963 r.) dramatu niemieckiego pisarza Rolfa Hochhuta pt. "Namiestnik. Tragedia chrześcijan”. Przedstawił on papieża, jako bezwzględnego cynika całkowicie obojętnego na ludzkie dramaty. Wyjątkowo podle pokazał stosunek Piusa XII do zagłady Żydów. Papież rzekomo zupełnie lekceważył wszelkie informacje o Holokauście, znacznie bardziej interesując się kursem akcji giełdowych Watykanu.  Przez lata sztuka ta traktowana była nieomal jako historyczny dokument, sprawiedliwie osądzający papieża. W krótkim czasie została przetłumaczona na 20 języków, a szczególnym powodzeniem cieszyła się w PRL, NRD, CSSR. W 2002 r. na podstawie tej książki znany reżyser Costa Gavras nakręcił film "Amen", powtarzający wszystkie kłamliwe tezy dramatu.
Dzisiaj wiadomo, że pierwsze wydanie dramatu Hochhuta ukazało się w wydawnictwie, będącym ekspozyturą sowieckiego wywiadu, założoną przez gen. Iwana Agajantsa, speca KGB od dezinformacji. Potem dołączyły do tego szukające sensacji media i pseudo-historycy, którzy chcieli odciąć od całej afery kupony. Moskwa dążyła do zdyskredytowania papieża, używając oryginalnych dokumentów watykańskich związanych z Piusem XII. Miały być one sfabrykowane i przedstawione w „odpowiednim” świetle przez ludzi Zachodu. Były szpieg KGB Ion Pacepa z rumuńskiej Securitate, (który  w 1968 r. zbiegł na Zachód), zeznał , że na początku 1960 r. Chruszczow zatwierdził i osobiście nadzorował,  plan moralnego zniszczenia autorytetu Watykanu w Europie Zachodniej. Pacepie zlecono wykradzenie dokumentów z archiwów papieskich, które następnie miały być odpowiednio spreparowane. Swoje sensacyjne zeznania Pacepa zamieścił w 2007 r. w artykule dla amerykańskiego pisma „National Review”.
Zmarli nie mogą się bronić” – głosiło jedno z roboczych haseł KGB.  Operacja „Seat-12" miała na celu podważenie autorytetu Kościoła poprzez przylepienie mu łatki antysemityzmu. Trzeba przyznać, że zakończyła się pełnym sukcesem. To, co zrobiono z Piusem, to najgorszy przypadek zamachu na dobre imię człowieka w historii.
W latach 90 - tych ubiegłego stulecia karierę robiła, z kolei książka Johna Cornwella, zatytułowana „Papież Hitlera”. Autor twierdził, że dotarł do nieznanych faktów z życia Piusa XII. Tak naprawdę było to głównie powielenie propagandowego produktu Sowietów z lat 60 - tych. Obecnie autor wycofał się z tez w niej zawartych, przyznał, że nie miał podstaw do jej napisania, a kierował się jedynie chęcią łatwego zarobku.
Mimo świadectw ludzi znających fakty: historyków, Żydów, a nawet współpracowników Hitlera, "czarna legenda" w opinii publicznej miała dużo większą siłę przebicia od prawdy. Pius XII jest był i jest oczerniany pomimo że w 1964 r. Watykan rozpoczął wydawanie dokumentacji Sekretariatu Stanu z okresu II wojny światowej. W latach 1965–1981. Opublikowano 11 tomów archiwaliów, które ilustrują wysiłki Stolicy Apostolskiej i Piusa XII na rzecz pomocy tym, którzy na skutek wojny cierpieli fizycznie i duchowo, zwłaszcza ofiar prześladowań rasowych. 
Jego najbardziej zajadli oskarżyciele posuwają się nawet do preparowania fałszywek np. zdjęcia z Hitlerem, mimo że Pius XII i Hitler nigdy się nie spotkali. Publikowane jest też zdjęcie, na którym błogosławi maszerujące oddziały Wermachtu, choć pochodzi ono jeszcze z okresu Republiki weimarskiej.


fotomontaż: papież Pius XII i Hitler
Niewielkim przełomem w kwestii odkłamania legendy stało się rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Piusa XII, w 1990r., przez Jana Pawła II. Z całego świata zaczęły napływać świadectwa o pomocy, jakiej papież udzielił Żydom. Szczególnie wymowny był głos Israela Zolliego, naczelnego rabina Rzymu w latach 1943–1944. Twierdził on, że Pius XII wysłał własnoręcznie napisany list do biskupów, w którym zawarte były instrukcje, w jaki sposób placówki kościelne (m.in. klasztory) uczynić bezpiecznym schronieniem dla Żydów. Zdarzało się wiele razy, że zakonnicy spali w suterenach, udostępniając swoje cele ukrywającym się Żydom. W lipcu 1944 roku papież przyjął Zolliego na audiencji. Rabin dziękował Piusowi XII za wsparcie dla jego rodaków. Podziękowania były transmitowane przez radio (pół roku później Israel Zolli ochrzcił się i przyjął imię Eugenio). 
W sumie „papież antysemita” i cały Kościół ocalił ok. 800 tys. Żydów – taką sumę podał Pinchas E. Lapide na podstawie badań przeprowadzonych w Instytucie Yad Vashem. Argumentu, że papież milczał, kiedy Hitler wysyłał ludzi do komór gazowych, nie przyjmowało także wielu historyków żydowskich.
 W 2009 roku gazeta L’Osservatore Romano ujawniła szereg depesz dyplomatycznych, z których wynikało, że Watykan odgrywał aktywną rolę w informowaniu Aliantów o zbrodniach narodowych socjalistów i domagał się pomocy w ratowaniu Żydów przed zagładą. Prośby te zostały zignorowane przez dyplomację Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, pomimo, że informacje te znajdowały potwierdzenie w ustaleniach dostarczanych przez ich własny wywiad.
W 1990 r. Jan Paweł II rozpoczął  proces beatyfikacyjny Piusa XII. W maju 2007 r. Komisja kardynałów i biskupów w liczbie 13 członków jednomyślnie opowiedziała się za beatyfikacją Piusa XII. W 2009 Benedykt XVI upoważnił Kongregację Spraw Kanonizacyjnych do wydania dekretu o heroiczności cnót Piusa XII. Od tej chwili Piusowi XII przysługuje tytuł „Czcigodnego Sługi Bożego”. Według watykańskiej procedury jest to ostatni krok przed kanonizacją.(**)
Podsumowując należy przyznać, że zdarzali się księża (a nawet biskupi – szczególnie niemieccy), którzy współpracowali z reżimem, dopuszczali się niecnych czynów – np. chorwacki franciszkanin Filipowicz, który za przyczyną swego okrucieństwa został nazwany „szatanem” i ekskomunikowany. Jednak byli oni w zdecydowanej mniejszości i nigdy nie uzyskali poparcia Stolicy Apostolskiej. Łatwo jest jednak wykorzystać takie pojedyncze incydenty, żonglując do tego wybiórczymi, często spreparowanymi faktami, aby na ich podstawie wysnuwać daleko idące wnioski, na przykład takie, że dzisiejszy Kościół nie jest już Kościołem Chrystusowym.
Każdy świadomy katolik zdaje sobie sprawę, że Kościół jest strukturą bosko-ludzką i ta ludzka strona zawsze będzie grzeszna, ułomna, zabrudzona. Ale to właśnie z tego powodu Bóg stał się człowiekiem, by nas odkupić i zbawić, bo sami o własnych siłach nie jesteśmy do tego zdolni. Ta boska natura stoi ponad ludzkimi osądami, dobrą lub złą sławą poszczególnych duchownych i stanowi istotę Kościoła. 
 Skądinąd wnikliwa analiza historii, uwzględniająca całokształt okoliczności i uwarunkowań pozwala katolikom być dumnymi z historii Kościoła. Niepokojącym wydaje się fakt, że wielu z nas w ostatnich latach wydaje się ulegać zmasowanej propagandzie i z nieuzasadnionym wstydem myśli o przeszłości Kościoła. Co gorsza, wierni utwierdzani są w postawie poczucia historycznej winy, również, przez niektórych katolickich duchownych. W efekcie, wielu, szczególnie młodych katolików, o nieukształtowanym „kręgosłupie”, słysząc np. o „papieżu mordercy”, opuszcza szeregi Kościoła. 
Do duchownych tych, należy np. ks.prof. Jan Kracik,  który w licznych publikacjach uznaje, odkłamywanie czarnych legend, za czyn naganny. Zapewne prof. Kracik, jak i jemu podobni, kierują się najlepszymi intencjami. Jednak ich postawa  wydaje się  być oderwana od rzeczywistości. Obecnie Rosjanie nawet nie kryją się z planami budowy nowego systemu manipulowania świadomością masową za pośrednictwem portali i sieci społecznościowych. Jak informuje gazeta „Kommiersant”, służba wywiadu zagranicznego Rosji ogłosiła w tym celu trzy zamknięte przetargi. Na „pierwszy ogień” w wojnie informacyjnej ma iść Europa wschodnia. Więcej na ten temat - http://europejczycy.net/manipulowaine-swiadomoscia-masowa-nowa-rosyjska-%E2%80%9Ewojna-informacyjna/ .W konfrontacji z rzeczywistością okazuje się, że postawa bierności wobec kłamstwa nie ma nic wspólnego z nadstawianiem policzka (na którą to przypowieść przeciwnicy odkłamywania czarnych mitów zwykle się powołują), za to wiele ją łączy z postawą Adama, który nie powstrzymał Ewy sięgającej po zakazany owoc.

Wywiad z Garry Kruppem, żydowskim filantropem z USA, rozmawia Piotr Zychowicz

Rzeczpospolita- 27-28 marca 2010

V: Gdy w 1958 roku umarł papież Pius XII, szefowa izraelskiej dyplo­macji Golda Meir przysłała do Watykanu ciepły list kondolencyjny. Dziś może się to wydawać dość zaskakujące.
Po wojnie Piusa XII pod niebiosa wynosiła nie tylko Meir, ale setki innych żydowskich przywódców religijnych i politycznych. Izraelscy pisarze, dyplomaci, duchowni Wszyscy dziękowali papieżowi, uważali go za dobroczyńcę swojego narodu. Wiem, że to, co mówię, rzeczywiście brzmi dziś jak herezja, ale Pius XII był ulubionym papieżem Żydów.
Dziś Jest dokładnie odwrotnie. Co się zmieniło?
Zwrot o 180 stopni, jaki nastąpił w postrzeganiu tego papieża przez opinię światową - bo czarną legendę Piusa XII kultywują przecież nie tylko Żydzi - był efektem operacji dezinformacyjnej KGB o kryptonimie „Seat-12". Wszystko zaczęło się i w 1963 roku, gdy niemiecki komunista Rolf Hochhuth z inspiracji sowieckich służb specjalnych napisał głośną sztukę „Namiestnik". Papież został w niej przedstawiony jako zimny cynik, który z obojętnością, jeżeli nie z satysfakcją, patrzy na Zagładę.
Skąd wiadomo, ze sztuka powstała z inspiracji sowieckiej?
Ujawnił to niedawno były generał Securitate Ion Pacepa. To rumuńskie służby, działając z rozkazu Sowietów - plan zatwierdził Nikita Chruszczow - dostarczyły Hochhuthowi spreparowane, obciążające Piusa materiały. „Namiestnik" został najpierw pokazany w Londynie, potem wystawiano go na całym świecie. To było jak zapałka rzucona do lasu podczas suszy, czarna legenda Piusa XII zaczęła się rozprzestrzeniać z szybkością pożaru. Wśród zachodniej lewicy wytworzyła się moda na mieszanie Piusa z błotem. Potem dołączyły do tego szukające sensacji media i pseudo-historycy, którzy chcieli odciąć od całej afery kupony. Najgłośniejszą z tego typu książek był „Papież Hitle­ra" Johna Cornwella.
Czy Cornwell nie wycofał się ostatnio ze swoich tez?
Tak, ale wcześniej jego książka wyrządziła ogromne szkody. „Papież Hitlera" i inne takie prace nie opierały się na żadnych wiarygodnych dokumentach. Roiło się w nich za to od przypuszczeń, karkołomnych teorii i moralnego oburzenia. Byle mocniej przyłożyć papieżowi i Kościołowi. Nie wiem, jak jest w Polsce, ale w Ameryce to najlepszy sposób na przypodobanie się wpływowym, liberalnym salonom. Za tym idą nagrody, apanaże, zachwyt krytyków i mediów.
Dlaczego Sowietom tak zależało na zepsuciu dobrej opinii nieżyjącego papieża?
Bo Kościół katolicki uważali za jednego ze swoich głównych wrogów. Watykan reprezentował wszystko, czego komuniści nienawidzili i czego się bali. I chyba mieli rację, bo w końcu inny papież - pański rodak, Jan Paweł II - odegrał wielką rolę w obaleniu tego systemu. Operacja „Seat-12" miała na celu podważenie autorytetu Kościoła poprzez przylepienie mu łatki antysemityzmu. Trzeba przyznać, że operacja ta zakończyła się pełnym sukcesem. To, co zrobiono z Piusem, to najgorszy przypadek zamachu na dobre imię człowieka w historii.
Rozumiem, że pan ma zupełnie inne zdanie w sprawie działań Piusa XII wobec Żydów.
Ja uważam go za największego spośród Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Papież uratował więcej Żydów niż wszyscy inni polityczni i religijni przywódcy świata razem wzięci. Izraelski historyk i dyplomata Pinchas Lapide szacował, że Pius XII ocalił blisko 900 tysięcy ludzi! Zrobiłem kiedyś szacunki i oznacza to, że 20 procent żyjących obecnie na świecie Żydów istnieje dzięki niemu! Uważam, że moim obowiązkiem jest informować o tym rodaków. Przy pomocy założonej przeze mnie organizacji Pave The Way Foundationzbieram na całym świecie dokumenty dotyczące tych działań Piusa XII.
Co jest w tych dokumentach?
Prawda. Wyłania się z nich obraz papieża, który we wprost fanatyczny sposób walczył o uratowanie europejskich Żydów. Choćby taki przykład, który powinien pana zainteresować: w październiku 1943 rokuPius XII, przy pomocy swojego delegata w Tokio, ocalił 460 uczniów jesziwy w Mirze. Zostali ewakuowani do Szanghaju: Tysiące Żydów dało się również wywieźć do Ameryki Południowej.
Dokąd?
Na przykład do Dominikany. Papież przez całą wojnę wysyłał tam około 1,6 tysiąca Żydów rocznie. Zadanie to wykonywał jego specjalny wysłannik monsignore Giovanni Ferrofino. On zresztą żyje do dziś, ma 98 łat i jest arcybiskupem. Może pan go to zapytać. Ferrofino dwa razy w roku otrzymywał zaszyfrowany telegram prosto od Piusa XII, który tylko on mógł odcyfrować. Papież pisał w nim, ze potrzebuje tyle i tyle wiz. Ferrofino jechał  wówczas do dominikańskiego dyktatora  Rafaela Trujillo  i „w imieniu Ojca Świętego Piusa XII"  żądał wydania tych dokumentów.
Nigdy o tym nie słyszałem.
Bo to ja odkryłem tę historię. Gdy opowiedziałem o tym w Watykanie, tamtejsi eksperci także byli zaskoczeni. A takich przypadków było przecież bardzo dużo. To Pius XII nakłaniał admirała Miklosa Horthyego, żeby powstrzymał deportacje węgierskich Żydów do Auschwitz. Tylko ta interwencja uratowała 200 tysięcy ludzi. Groził też ekskomuniką księdzu Józefowi Tiso, jeżeli będzie stosować represje wobec Żydów. Jego specjalny wysłannik, ojciec palotyn przekazywał pieniądze na ucieczkę Żydów, m.in. z Polski do Szwajcarii i Portugalii.
Wielu Żydów uratowała się również, nie wyjeżdżając z okupowanej Polski. Przetrwali w klasztorach czy na plebaniach.
Oczywiście. Rola Kościoła była tu olbrzymia. To księża i zakonnicy wydawali  ludziom metryki chrztu, organizowali ich ucieczki, ukrywali. Kościół katolicki był wielkim przedsiębiorstwem ratowania Żydów.
Może oni to robili z dobrego serca, wbrew papieżowi.
To niemożliwe. Bo instytucje kościelne pomagały Żydom nie tylko w Polsce, ale w całej okupowanej Europie. To nie mogła być wiec oddolna  inicjatywa Kilku poczciwych proboszczów. Dokumenty wskazują, że była to skomplikowana, zaplanowana w detalach operacja, której mózg znajdował się w Watykanie. Tym mózgiem był Pius XII. Gdy Niemcy próbowali wywieźć rzymskich żydów, Watykan ukrył co najmniej 7 tysięcy osób. I to miałoby się stać wbrew papieżowi pod samym jego nosem? Absurd. Mało tego, wiemy, że papież wykładał na pomoc Żydom swoje prywatne pieniądze. Pius XII (Eugenio Pacelli) pochodził z zamożnej, arystokratycznej rzymskiej rodziny. Umierał bez pieniędzy.
Czy wiemy, co papież sądził o prześladowaniach Żydów przez Trzecią Rzeszę?
Był nimi oburzony i wstrząśnięty. Reagował bardzo nerwowo, gdy część jego starań kończyła się fiaskiem. Watykańscy dyplomaci jeździli po całym świecie i pytali rozmaite rządy, ilu Żydów możecie przyjąć? Amerykanie odpowiadali: „ani jednego", i Brazylijczycy „ani jednego", Kanadyjczycy: „ani jednego". I tak dalej. Wszystko to doprowadzało Piusa do rozpaczy. Znamy przekazy, że uderzał pięścią w stół i krzyczał: „Dlaczego Amerykanie nie rozumieją, że musimy uratować tę społeczność!?".
Amerykanie nie chcieli przyjąć Żydów? Przecież doskonale wiedzieli, I co wyrabiają z nimi Niemcy.
Tak, a mimo to nie kiwnęli palcem,  Choćby statek „St Louis" z 900 niemieckimi Żydami na pokładzie, który I w 1939 roku został zawrócony z Ameryki do Europy Nie muszę panu mówić, co się stało z jego pasażerami. Wychwalamy dziś Roosevelta, który był obojętny wobec losu Żydów, a nienawidzimy Piusa XII, który robił wszystko, by ich ratować.
Krytycy Piusa XII najczęściej zarzucają mu „milczenie wobec Zagłady". Co by się stało, gdyby papież oficjalnie potępił Holokaust?
To byłaby katastrofa! Cale szczęście , ze nic takiego nie zrobił.
Rozumiem, że przypuszcza pan, iż wywołałoby to jeszcze większe represje?
To nie jest przypuszczenie, tylko pewność. Arcybiskup Utrechtu w 1942 roku potępił deportacje holenderskich Żydów. Reakcja Niemców była natychmiastowa. Aresztowania zintensyfikowano objęły one po raz pierwszy Żydów,   którzy nawrócili się na katolicyzm. W ten sposób do Auschwitz trafiła m.in. - kanonizowana później -  zakonnica Edyta Stein. Znamy również relacje więźniów obozów koncentracyjnych. Gdy tylko w radiu watykańskim czy „L'Osservatore Romano" pojawiała się choćby najmniejsza antyniemiecka sugestia, choćby kilka słów w obronie Żydów, natychmiast strażnicy zaostrzali reżym wobec więźniów -katolików. Obniżano im racje żywnościowe, byli bici, wyzywani - „co ten wasz śmierdzący papież znowu wymyśla" - a nawet mordowani. A w prasie Trzeciej Rzeszy ukazywały się niewybredne karykatury szkalujące papieża.
Papież zachował się więc racjonalnie.
Oczywiście. A mimo to dziś, post factum, właśnie tego domagają się od niego jego krytycy: „papież powinien był potępić Zagładę". Ci ludzie nie mają najmniejszego pojęcia o realiach tamtej wojny. Dlaczego Pius zachował milczenie? By ocalić życie wielu ludzi Gdyby potępił działania Trzeciej Rzeszy, nic by to nie dało. Już widzę Hitlera, jak po słowach papieża posypuje głowę popiołem, przepraszają  i wypuszcza żydów z  obozów. Takie potępienie byłoby więc pustym gestem, którego negatywne konsekwencje byłyby olbrzymie. Papież nie tylko nikomu by nie pomógł, nie tylko naraziłby wielu łudzi na śmierć, ale straciłby również możliwość dalszego pomagania Żydom.
Dlaczego?
Bo Kościołowi udało się uratować tylu Żydów, gdyż zachował immunitet swoich instytucji. Niemcy w zasadzie nie mieli prawa wchodzić na teren klasztorów, pałaców biskupich i tym podobnych budynków. Wyobraźmy sobie teraz, że papież na placu Świętego Piotra potępia Holokaust. Następnego dnia Niemcy łamią immunitet kościelny i w całej Europie gestapo wkracza do budynków kościelnych. Giną księża, mnisi, zakonnice, ale także ukrywani Żydzi. Droga do dalszej pomocy zostaje natychmiast zamknięta. Właśnie dlatego Pius XII był tak ostrożny, właśnie dlatego - jak określił to Benedykt XVI - używał „cichej dyplomacji", by ratować Żydów. Główny rabin Danii Marcus Melchior powiedział, że gdyby papież potępił Holokaust Hitler wymordowałby więcej niż 6 milionów Żydów. Zgadzam się z nim.
Dlaczego jednak Watykan po prostu nie otworzy archiwów i nie przetnie wszelkich spekulacji?
Ludzie wyobrażają sobie, że papież przyjdzie z kluczem do archiwum, przekręci go i wpuści do środka historyków. To nie takie proste. Dopiero trzy lata temu zakończyło się porządkowanie papierów z czasów Piusa XI Musimy więc uzbroić się w cierpliwość i poczekać jeszcze kilka lat na następne.
Dlaczego? Nie można było otworzyć naraz archiwów Pius XI i Plusa XII?
Może opowiem panu, jak w praktyce wygląda takie „otwarcie archiwów". Archiwiści watykańscy segregują i zszywają wszystkie dokumenty w skoroszyty. Każda strona dostaje stempel z numerem, zostaje streszczona, a na końcu przystawia się do niej watykańską pieczęć. A z okresu papiestwa Piusa XII mamy 16 milionów stron dokumentów! Do tej pory zajmowało się tym tylko trzech ludzi. Papież Benedykt XVI podwoił czy potroił ten zespół. Więcej ludzi do tego przydzielić się już nie dało, gdyż muszą to być znakomicie wyszkoleni specjaliści, godni zaufania, spełniający wymogi bezpieczeństwa i dyskrecji W przeszłości zdarzało się bowiem, że dokumenty były kradzione, niszczone, a nawet zmieniane.
Powiedział pan kiedyś, że części kluczowych dokumentów i tak nigdy nie uda się odnaleźć.
Tak, bo były natychmiast niszczone przez papieża lub jego otoczenie. Siostra Pascalina Lehnert, która opiekowała się jego apartamentem, opowiadała, jak zastała Piusa XII osobiście palącego w kuchni watykańskiego pałacu dokument dotyczący pomocy Żydom. Pod koniec wojny żył w ciągłym zagrożeniu wkroczeniem Niemców do Watykanu. Palił te dokumenty, by nie wpadły w ręce gestapo lub pracujących dla niego szpiegów od których roiło się w Watykanie.
W jakim stopniu to zagrożenie było realne?
Generał SS Karl Wolff we wrześniu 1943 roku otrzymał od Hitlera rozkaz przygotowania planu "neutralizacji papieża". Watykan miał zostać zajęty, kuria wymordowana, a Pius XII wywieziony do Liechtensteinu. Tam miano by go zamordować. Watykan doskonale się orientował, że w Berlinie snute są takie plany. Papież rozkazał nawet swojej Gwardii Szwajcarskiej, żeby pod żadnym pozorem nie otwierała ognia, gdy Niemcy wkroczą. Obrona mogła spowodować tylko masakrę. Papież nakazał zabezpieczyć też watykańską bibliotekę i zbiory muzeum na wypadek agresji. Przygotował również specjalny plan, jak pokrzyżować Niemcom szyki.
Na czym polegał ten plan?
6 września 1943 roku Pius XII zwołał kardynałów. Powiedział, że gdy Niemcy wkroczą na teren Watykanu, nie aresztują Piusa XII, ale zwykłego księdza Eugenio Pacellego. Miał bowiem przygotowane na biurku pismo o abdykacji. Gdy tylko Niemcy mieli postawić nogę w granicach Stolicy Apostolskiej, planował je podpisać. Wszyscy kardynałowie mieli zaś natychmiast wyjechać do Portugalii, zwołać konklawe na wygnaniu i wybrać nowego papieża. Jak pan widzi, Pius XII żył wówczas jak w oblężonej twierdzy. Czy tak Hitler traktowałby „swojego" papieża? Szpiegował go i planował go zamor­dować, gdyby rzeczywiście Pius był „niemieckim kolaborantem"?
Czy wiemy, jakie zdanie miał Pius XII o narodowym socjalizmie?
Brzydził się Hitlerem i jego meto­dami. I to od początku, od lat 20, gdy Hitler dopiero zaczynał swój marsz po władzę. Pacelli był wtedy w Niemczech i pisał o narodowym socjalizmie z pogardą. To była dla niego pogańska ideologia. Nazywał ją „naj­większą herezja naszych czasów". W raporcie szefa RSHA Ernsta Kaltenbrunnera sporządzonym po zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944 roku mowa jest o tym, że Pius XII był powiązany ze spiskowcami. Wiemy również, że gdy generałowie Wehrmachtu sondowali, czy papież mógłby pośredniczyć w tajnych rozmowach pokojowych z aliantami zachodnimi, on odparł, że byłoby to możliwe, tylko gdyby w Rzeszy zmienił się rząd. Innymi słowy: gdyby usunięto Hitlera.
Często się mówi, że Pius XII jako przedstawiciel konserwatywnego skrzydła Kościoła  był nastawiony anty-judaistycznie . A co za tym idzie był antysemitą
Obie te sprawy nie ze sobą nic wspólnego. Poglądy religijne papieża nie miały . na jego stosunek do żydów .Wszyscy wiedza, że Karol Wojtyła jako mały chłopiec przyjaźnił się z żydowskim rówieśnikiem Jerzym Klugerem. Mało kto jednak wie, ze podobnego przyjaciela  miał Pacelli. Ten chłopiec nazywał się Guido Mendez, był ortodoksyjnym Żydem. Przyszły papież odwiedzał jego dom, brał udział w szabasowych kolacjach. Po latach, już jako Pius XII, pomógł Mendezowi uciec do Palestyny. Rodzina Mendezów do dziś mieszka w mieście Ramat Gan.
Może  to był po prostu sentyment z młodości. Wyjątek.
Ale dowodów na przychylny stosunek Piusa do Żydów jest dużo więcej. Mógłbym je wymieniać godzinami. Choćby taki: w 1917 roku przedstawiciel Światowej Organizacji Syjonistycznej Nachum Sokołów odwiedził Pacellego - był on wówczas nuncjuszem apostolskim w Niemczech - i poprosił o ratowanie Żydów mieszkających w Palestynie. Bali się oni, że zostaną zmasakrowani przez Turków, tak jak Ormianie. Sokołów poprosił Pacellego, żeby interweniował w Berlinie. Pacelli chętnie spełnił tę prośbę i niemiecki rząd zagwarantował Żydom z Palestyny bezpieczeństwo.
Czy uważa pan, że proces beatyfikacyjny Piusa XII powinien zostać wstrzymany?
Nie mieszam się do takich spraw. Jestem Żydem i nie moją sprawą jest to, kto ma zostać katolickim świętym. Jako Żyd uważam natomiast, że Pius XII powinien zostać uhonorowany w jerozolimskim instytucie Yad Vashem jako Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Moja fundacja stara się wpłynąć w tej sprawie na Yad Vashemem. Na razie bezskutecznie.
Nie dziwi mnie to. W instytucie znaj­duje się obecnie plansza ze zdjęciem Piusa z niepochlebnym komentarzem.
Tak, to haniebne. To, co tam napisano, to zwykłe kłamstwo. Negatywny stosunek Żydów do Piusa XII jest dla mnie bardzo bolesny. On uratował tylu naszych rodaków, a my opłacamy mu w taki sposób. Obawiam się, że Żydzi będą musieli to odpokutować. Sam przepraszam Piusa XII za to, że myślałem o nim okropne rzeczy. Przez długie lata żyłem w otoczeniu, które myślało w taki sposób. Ślepo wierzyłem w powtarzane o nim brednie, był dla mnie Szwarc -charakterem. Dziś głęboko tego żałuję.
Amerykańskie środowiska żydowskie ostro pana atakują. Jest pan oskarżony o prowadzenie "kampanii dezinformacyjnej". Krytykują pana rabini i organizacje zwalczające antysemityzm.
To straszliwi hipokryci. Cały czas powtarzają, że chcą pełnej jawności, domagają się ujawnienia dokumentów. Ja właśnie to robię. Problem w tym, że prawda im nie odpowiada, że dokumenty nie pasują do ich teorii A to, że dokumenty te publikuje Żyd, budzi jeszcze większą agresję. Już za kilka lat gdy archiwa watykańskie się otworzą, wszystko się wyjaśni.
Nie jest chyba jednak łatwo iść wbrew opinii niemal całego swojego narodu?
Ależ to jest mój święty obowiązek właśnie jako Żyda! Muszę bronić pamięci tego wielkiego człowieka, który nie był Żydem, a mimo to uratował tyle żydowskich istnień. Przecież Pius XII wcale nie musiał tego robić, Jego zadaniem była ochrona katolików i Kościoła. A mimo to tak silnie, bezinteresownie zaangażował się w pomaganie żydowskim bliźnim.  Zdradzę zresztą panu, że ja też mam mocne plecy. Swego czasu spotkałem się z najważniejszymi rabinami Rzymie i w Izraelu. Przedstawiłem im, jakie mam zamiary. Część z nich była przeciw, ale zdecydowana większość powiedziała, że chce przede wszystkim poznać prawdę. Na koniec powiem panu pewną żydowską maksymę. Jeden z najważniejszych rabinów w historii judaizmu Majmonides (1135 - 1204) powiedział kiedyś, że nawet jeżeli cały świat w coś wierzy nie oznacza to, że jest to prawdą. I odwrotnie, jeżeli cały świat w coś nie wierzy, nie oznacza to, że jest to nieprawdą. Ja walczę o praw­dę, i będę to robił, nawet jeżeli wszyscy ludzie na ziemi będą mieli inne zdanie.

Dla zainteresowanych tematem: Warto przeczytać książkę Israela Zolli, który był głównym rabinem Rzymu ocalonym przez Kościół, a po wojnie przyjął chrzest pt. Byłem rabinem Rzymu" , a także autorstwa Giovanni Sale SJ (jezuity): Hitler, Stolica Apostolska i Żydzi. Dokumenty z tajnego archiwum watykańskiego odtajnione w 2004 r. A tym, którzy mają mniej czasu polecam linki:

http://rycerz.franciszkanie.pl/articles.php?article_id=231

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


(*)W książce „Three Popes and the Jews” („Trzech papieży i Żydzi”) z 1967 r. dyplomata Pinchas Lapide (który pracował jako izraelski konsul w Mediolanie i przesłuchiwał tych, którzy przeżyli włoski Holocaust) stwierdził, że Pius XII przyczynił się do uratowania co najmniej 700 tys., a prawdopodobnie nawet 860 tys. Żydów od pewnej śmierci z rąk nazistów.
W sumie „papież antysemita” i cały Kościół ocalił ok. 800 tysięcy Żydów – taką sumę podał Pinchas E. Lapide na podstawie badań przeprowadzonych w Instytucie Yad Vashem
(**) Podobną ofiarą czarnej legendy stał się beatyfikowany 14 lat temu przez Jana Pawła II, prymas Chorwacji, kardynał Alojzije Stepinac ( 1898-1960) Również oskarżany o związki z pronazistowskimi władzami chorwackimi. Po zakończeniu II  w. w sfingowanym przez komunistyczne władze Jugosławii procesie został oskarżony o zbrodnie wojenne. Skazany na 16 lat robót przymusowych. Znanych i mniej znanych ofiar jest więcej. Podobnie jak Pius XII, pod rządami ustaszów odważył się uratować ok 500 Żydów i Serbów – więcej: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/hiera.html

czwartek, 27 września 2012

CZARNA LEGENDA - INDIANIE

                                                                                                                                                      
      Przeglądając podręcznik "Historia dla klasy szóstej", autorstwa: R. Lolo i APieńkowska, zwróciłam uwagę na  temat: Podbój Ameryki. Tak, więc znajduję wzmiankę o odkryciu Ameryki przez Kolumba w 1492 r., Następnie  dowiaduję się, jak wspaniale rozwiniętym ludem byli zamieszkujący tereny dzisiejszego Meksyku Aztekowie. Po obszernym opisie wspaniałości starożytnej cywilizacji, obok obrazka z przemiłym „azteckim bożkiem miłości”, znajduje się krótka informacja o tym, że Hiszpanie zabrali Aztekom ziemię, zniszczyli bogatą kulturę, a podbite ludy nawracali na chrześcijaństwo. W tym samym podręczniku na temat kolonizacji Ameryki Północnej czytamy,  że "na ziemiach zamieszkałych przez Indian, osadnicy z Nowego Świata (Europy) zakładali farmy, co było powodem krwawych walk."                   
 Nie trzeba być historykiem, by zastanowić się nad tym dziwnym, zacierającym prawdę przedstawieniem tematu.                                                                                                    
Niedopatrzenie, czy współcześnie obowiązujący trend politycznej poprawności? 

      Pomijają się istotne w tym wypadku rozróżnienie, że  Amerykę Południową i Środkową zajęli  katolicy, a Północną - protestanci. Kolonizacje obu Ameryk wrzuca sie do jednego worka z napisem "chrześcijanie" - co często w domyśle oznacza: "katolicy". Przemilczane tym samym zostają odrębności w sposobie postępowania kolonizatorów  i ich  konsekwencje dla podbitych ludów.
Zdarza się nawet, jak, np.w "Historii Świata w zarysie" A. Dermandt, że dokonuje się powyższego rozróżnienia ale z kolei wtłacza inny stereotyp pt. " okropni katolicy mordercy i protestanci zdobywcy".

 W efekcie każdy z nas w internecie, prasie, czy literaturze spotyka się z różnego rodzaju rewelacjami o tym ilu Indian i w jak okrutnych okolicznościach mordowali katolicy w Ameryce. Ponadto gloryfikuje się dokonania cywilizacji zamieszkującej Am. Płn. i to w celu wyolbrzymiania okrucieństwa katolików. 
 
A różnice są istotne:

- Ameryka Północna była w XV i XVI w. kolonizowana głównie przez państwa anglosaskie, a więc przez protestantów. Natomiast Amerykę Południową i Łacińską niemal natychmiast po odkryciu przez K. Kolumba w 1492 r., zaczęli zajmować hiszpańscy i portugalscy katolicy.

 - W dzisiejszej Ameryce Północnej  ludność „tubylcza” w zasadzie nie istnieje. Anglosasi na jej terenie dokonali tego, co nie udało się Niemcom w czasie II wojny światowej - zamordowali naród. Z dobrych kilkunastu milionów Indian zamieszkujących Amerykę  na początku XX w., w USA zostało ich zaledwie 20 tyś., podczas, gdy w Ameryce Południowej większość  stanowią Indianie, albo ich potomkowie ze związków z Europejczykami. Przykładowo W Meksyku żyje dzisiaj ok. 20 mln Indian i 70 mln Metysow Indianie stanowią większość mieszkańców Boliwii
 
- Indianie w Ameryce Płn. pozbawieni zostali jakiejkolwiek możliwości rozwoju i zepchnięci do rezerwatów. Kultura Stanów Zjednoczonych nie zaczerpnęła od indiańskiej nic, prócz kilku słów ponieważ oparła się na gruncie europejskim, bez jakiejkolwiek wymiany z ludnością tubylczą. Tymczasem w Ameryce Łacińskiej wymiana dała początek nowym kulturom i społeczeństwom, a potomkowie Indian mają decydujący wpływ na decyzje państwowe. Przykładowo: w Peru, język Keczua - język narodowy antycznych Inków - funkcjonuje jako oficjalny.

Teotihuacan - Meksyk
Różnice te są konsekwencją odmiennych założeń religijnych protestantów i katolików, co tłumaczy w książce „Czarne karty Kościoła” Vittorio Messori: 
W odróżnieniu od katolików hiszpańskich i portugalskich, którzy żenili się z Indiankami, uznając je za takie same stworzenia ludzkie jak oni sami, protestanci (zgodnie z logiką, którą wywodzono ze Starego Testamentu) mieli o sobie wyższe mniemanie, uważając się za „szczep wybrany”, pochodzący od Izraela. To w połączeniu z teologią o predestynacji (Indianin jest czymś gorszym, ponieważ przeznaczony jest na potępienie, podczas gdy wyższość białego jest znakiem wybraństwa Bożego) sprawiło, że mieszanka etniczna, a nawet kulturalna, uważana była za pogwałcenie opatrznościowego planu Bożego. (…) Związków mieszanych między białymi, a Indianami w Ameryce Płn. po prostu nie było.
Hiszpanie nie uważali ludności ze swoich terytoriów za gorszą, którą należy usunąć, aby móc się tam osiedlić jako właściciele i władcy. Nigdy też król Hiszpanii nie koronował się jako imperator Indian, w przeciwieństwie do króla Anglii, i to jeszcze w początkach XX wieku. Niezmiennie od samego początku kolonizatorzy protestanccy uważali, iż mają oczywiste prawo, płynące z samej Biblii, do posiadania bez ograniczeń całej ziemi, jaką tylko zdołają zdobyć, wyrzucając lub eksterminując jej mieszkańcó
w.(…) 
Mało kto wie, że praktyka skalpowania znana była zarówno u Indian z Północy, jak i z Południa. Jednakże wśród tych ostatnich szybko zanikła, ponieważ została zakazana przez Hiszpanów. Na Północy stało się inaczej. Przytoczmy obiektywną wypowiedź na ten temat z Encyklopedii Larousse’a: „Praktyka skalpowania rozprzestrzeniła się na terytorium dzisiejszych Stanów Zjednoczonych począwszy od wieku XVII, kiedy biali kolonizatorzy płacili znaczne sumy tym, którzy przynosili im skalp Indianina, niezależnie od tego, czy pochodził od mężczyzny, kobiety lub dziecka”. W roku 1703 rząd Massachusetts płacił dwanaście funtów za skalp, czyli cenę tak atrakcyjną, że polowanie na Indian, organizowane konno i ze sforą psów, zamieniało się w coś w rodzaju dochodowego sportu narodowego. Powiedzenie „dobry Indianin to martwy Indianin”, używane w Stanach Zjednoczonych, powstało nie tylko dlatego, że każdy wyeliminowany Indianin umniejszał kłopoty nowych właścicieli, ale także i dlatego, że władze dobrze płaciły za jego skalp. Była to praktyka, która w Ameryce hiszpańskoportugalskiej nie była znana, a jeśli kogoś potraktowano w sposób bezprawny, oburzało się nie tylko duchowieństwo, które zawsze towarzyszyło kolonizatorom, ale pociągało to za sobą surowe kary ustanowione przez królów w celu obrony życia Indian.

     Częstym jest pogląd, że za przyczyną katolików miliony Indian umarło, także w Ameryce Południowej (poglądy takie rozpowszechniają niestety również katoliccy duchowni nap. Jan Kracik, który pisze o 60 milionach Indian zamordowanych przez katolików). Istotnie, wielu Indian wyginęło, ale nie aż tylu, aby stanąć na krawędzi całkowitej zagłady, jak to miało miejsce na Północy i nie z rąk katolików.  Zawyża się liczby i przyczyny zmierzchu omawianych cywilizacji.


      Rzeczywiste przyczyny upadku cywilizacji w Ameryce Płn., potwierdzone najnowszymi badaniami archeologicznymi były następujące:


  Pierwszą z nich był  ustrój  Państwa Azteków, oparty na niewolnictwie, połączony z barbarzyńskimi i okrutnymi wierzeniami. Spowodował on, że ciemiężony lud potraktował Hiszpanów, jak wybawców i przeszedł na ich stronę. 

W XVI w., gdy pierwszy konkwistador Cortez dotarł do Ameryki Południowej, najpotężniejszym państwem tego kontynentu władali Aztekowie. Ustrój panujący wśród nich był rodzajem komunizmu. Ludzie byli tak uciemiężeni, że chętnie współpracowali  z garstką Hiszpanów, przybyłych na ich tereny. Aztecy potraktowali Hiszpanów, jak wybawców, (inaczej było z jego władcami). Vittori Messori w książce Czarne karty Kościoła, pisze: „W XVI w. w Andach, zabronione było posiadanie własności prywatnej, nie istniał prawdziwy pieniądz ani handel, a życie prywatne podporządkowane było regulaminowi ustanowionemu przez państwo. W sensie ideologicznym wyprzedzono nie tylko marksizm, ale także faszyzm. Małżeństwo było dozwolone tylko wówczas, gdy było zgodne z prawami genetycznymi, ustanowionymi przez państwo, aby zapobiec „skażeniom rasowym” i zapewnić rasową „hodowlę ludzi”.  

Drugą przyczyną wymarcia Azteków były ich własne wierzenia, w imię których podczas wojny z Hiszpanami mordowali na świątynnych ołtarzach tysiące ludzi (także swoich), by przebłagać bogów i zyskać ich pomoc w walce. Więcej na ten temat: .http://archeowiesci.pl/2006/08/26/mordowani-i-jedzeni-straszliwy-los-azteckich-jencow/)

Aztecki Rytuał

Wśród Azteków istniała  kasta kapłanów zawodowo praktykujących magię. To właśnie oni stworzyli jedną z najbardziej przerażających religii, (choć właściwiej byłoby mówić o satanizmie, aniżeli religii).  Aztekowie starali się zjednać przychylność wielu bogów i bogiń, którymi dla nich były siły natury: słońce, księżyc, deszcz, wiatr, ogień itd. Wybudowali setki kompleksów świątynnych - piramid, gdzie nieustannie składali ofiary z ludzi. Wierzyli, że tylko w ten sposób zapewnią sobie deszcz, unikną zarazy, głodu oraz innych nieszczęść. Aztekowie uważali siebie za „ludzi słońca”, czyli naród wybrany przez nienasyconego boga (pierzastego węża). Czuli się zmuszeni składać bogom pokarm z ludzkiej krwi. Ofiarami byli najczęściej niewolnicy albo jeńcy wojenni. W Tenochtitlan (obecnie miasto Meksyk) w 1487r. skończono budowę głównej świątyni, w  czasie jej otwarcia, w ciągu kilku dni zamordowano w rytualnej ofierze około 20 tysięcy jeńców. Hiszpanie, po zdobyciu Tenochtitlanu odnaleźli w tym miejscu 130 tysięcy ludzkich czaszek. 
Długowłosi kapłani przy pomocy kamiennego noża rozcinali pierś żyjącej ofierze i wyrywali bijące serce, aby wznieść je ku słońcu w geście ofiary i przebłagania. Przed zamordowaniem prowadzono ją w długiej procesji. Po dokonanej ofierze, ciało zrzucano ze stopni świątyni po to, by obecni mogli je... spożyć. Tak więc Aztekowie byli kanibalami.
Zachowała się aztecka ikonografia przedstawiająca ten makabryczny rytuał. Ponieważ azteckie bóstwa domagały się tysięcy ofiar, wymyślono tak zwane "wojny kwietne", czyli łapanie ludzi z innych plemion, aby można było każdego miesiąca składać ich w ofierze dla „pierzastego węża” – makabryczne obrzędy odprawiano niemal nieustannie. 
W rzadkich okresach, gdy nie prowadzono wojen, znajdowano ofiary spośród swoich. Wystawiano dwie wewnętrzne armie, które przeprowadzały między sobą rodzaj gry. Przegrana oznaczała, oczywiście, śmierć.
Ludzi poświęcano u Azteków nie tylko po to, by przebłagać Słońce. Bóg deszczu  potrzebował... dziecięcych łez. Niemowlętom w czasie suszy podrzynano gardła. Przed uśmierceniem wyrywano im paznokcie, aby wylały jak najwięcej łez, dzięki którym bożek mógł zesłać upragniony deszcz. Rzadziej, ale również, do roli tej przeznaczone były kobiety. Wszystko to w oparach halucynogenów. P
różno więc szukać u tego ludu łaskawości, wobec powyższego „bożek miłości” prezentowany uczniom klas szóstych jest po prostu zmyśleniem.

 O obrzędach Azteków m.in. Der Spiegiel: http://niniwa2.cba.pl/aztekowie_lowcy_serc.htm  

Jeden z przykładów okrucieństwa Azteków możemy odnaleźć w książce M. Meyera i W. Shermana The Course of Mexican History czytamy w niej na przykład, że na początku XIV w. Aztekowie walczyli jako najemnicy Coxcoxa, władcy miasta Culhuacanu. Kiedy zdobyli pobliskie miasto Xochimilco, przesłali Coxcoxowi jako dowód zwycięstwa 8 tysięcy ludzkich uszu. Coxcox zgodził się na to, aby z jego córki uczynili aztecką boginię. Bez wiedzy ojca księżniczkę żywcem obdarto ze skóry i złożono w ofierze. Później Aztekowie zaprosili Coxcoxa na ucztę wydaną ku jego czci. Ku swojemu przerażeniu zauważył, że jeden z tancerzy, który miał go zabawiać, jest „ubrany” w skórę jego córki. Coxcox wpadł w gniew, zebrał armię i rozproszył barbarzyńców. Aztekowie bardzo często stosowali praktykę zdzierania żywcem skóry w czasie składania ofiar z ludzi bożkowi Xipe Totek. Szczytem rytualnego barbarzyństwa Azteków był kanibalizm. Spożywali ciała ofiar i uważali to za boski rytuał i największe, prawdziwie królewskie wyróżnienie. W 1519 r. król Azteków Montezuma w geście szczególnej gościnności wobec Corteza i Hiszpanów poczęstował ich podczas przyjęcia daniem z ludzkich serc.

 Brutalność tej cywilizacji w sposób bliski ustaleniom archeologów i antropologów ukazał także Mell Gibson w 
 znanym filmie  "Apocalipto"

Trzecią przyczyną dziesiątkującą Iberoamerykanów w XVI w. był wirus, który w ciągu kilku lat spowodował śmierć połowy ludności  (niektórzy mówią o 80%).  
Był on badany przez zespół ekspertów z uniwersytetu w Berkeley. Choroby zawiezione przez Europejczyków do Ameryki, takie jak gruźlica, zapalenie płuc, grypa, odra lub ospa, nie były znane w odseparowanej niszy ekologicznej Indian, którym brakowało obrony immunologicznej do walki z nimi, co znacznie przyczyniło się do ich wysokiej śmiertelności. 
 
      Należy również nadmienić, że
mówienie o wysoko rozwiniętej cywilizacji wydaje się mocno przesadzone. Aztekowie nie znali koła, ani żelaza. Nie udało się też im oswoić koni - cały transport na tamtych górskich terenach, a także to wszystko, co było konieczne do budowy olbrzymich świątyń i pałaców władców, spadło na barki niewolników.

       

     Tak więc 20 milionowe państwo Azteków zostało zdobyte w latach 1519-1520 przez garstkę Hiszpanów - 550 ludzi i 16 koni, którymi dowodził Cortez. Plemiona indiańskie, które miały już dosyć krwawego terroru i panowania Azteków, dołączały do Corteza. Po jego stronie stanęło około 100 tysięcy sprzymierzonych Indian. Oczywiście nie odbyło się bez krwawych walk. Jedną z pierwszych decyzji konkwistadorów było zniszczenie makabrycznych świątyń azteckich bóstw. Na miejscu największej świątyni „pierzastego węża” powstał kościół Santiago de Tlaltelolco. Misjonarze katoliccy wyruszyli w teren, otwierając katolickie kościoły, szkoły, sierocińce, szpitale. Jednak mocno zakorzenione zwyczaje pogańskie sprawiały, że kandydatów do przyjęcia religii katolickiej było relatywnie mało. Sytuacja uległa radykalnej zmianie dopiero po objawieniach Matki Bożej w 1531 r. na wzgórzu Tepeyac.



Madonna z Guadalupe
Tam zaledwie dziesięć lat po konkwiście, biednemu Indianinowi Juanowi Diego objawiła się ciemnoskóra Madonna. Przemówiła do niego w języku náhuatl i pozostawiła na szacie odbicie swojej sylwetki.
 Do dziś biedni, skrzywdzeni przez los modlą się do niej, wierząc w jej opiekę i pomoc. Właściwie trudno jest wyobrazić sobie współczesny Meksyk bez ciemnoskórej Madonny – jej wizerunki są obecne wszędzie: na domowych ołtarzykach, w autobusach, sklepach oraz na ołtarzach w kaplicach i kościołach. Sanktuarium Madonny z  Guadalaupe jest odwiedzane każdego roku przez miliony pielgrzymów z całego świata (*)












  


 Niestety prawdą jest, że głównym celem konkwistadorów zdobywających Iberoamerykę było złoto i inne dobra materialne, a okrucieństwo nie było im obce. Kierowali się pospolitą chęcią zarobku, dla której nawracanie na chrześcijaństwo stanowiło jedynie pretekst. Przykładem może tu być Pizzaro – zdobywca imperium Inków, w którym panowały stosunki społeczne podobne do Azteckich (obecnie Chile oraz Peru). Pizzaro podstępem  zabił władcę Inków wraz z 5 tys. szlachty indiańskiej. Podobnych zdobywców było niestety wielu. 
Jednak należy w tym miejscu zaznaczyć, że zapędy poszczególnych śmiałków były skutecznie, hamowane przez hiszpańską  Koronę, a tym samym przez Kościół. Mocą papieskiej decyzji hiszpańscy królowie byli jednocześnie zwierzchnikami Kościoła w podległych sobie dominiach. Inaczej niż w Ameryce Płn., gdzie panowała w tym zakresie „wolna amerykanka”i każdy Anglosas  mógł po prostu kupić ziemię razem z Indianami, (następnie mógł ich bezkarnie zabijać). Dzięki królowej Izabeli Katolickiej i Kościołowi Indianie z Ameryki Południowej nie podzielili losu północnych sąsiadów. Już w początkach konkwisty, po doniesieniach o okrucieństwie kolonizatorów, papiestwo uznało Indian za ludzi. Traktowanie Indian jako gorszy gatunek, nieuzasadniona przemoc i inne tego typu czynności groziły ekskomuniką. Na początku XVI w. - kilkuset hiszpańskich kolonistów zostało nią obłożonych i wygnanych z kolonii hiszpańskich

Uznany historyk Jean Dumont przybliża stosunki panujące między Koroną, a konkwistadorami : „Niewolnictwo Indian istniało z osobistej inicjatywy Kolumba, kiedy ten był wicekrólem odkrytych ziem. Izabela Katolicka zareagowała na to, nakazując gospodarzom Wysp Kanaryjskich przywrócić wolność tym wszystkim, którzy utracili ją po roku 1478. Rozkazała wysłać Indian z powrotem na Antyle, a swojemu specjalnemu wysłannikowi, Francisco de Bobadilli, poleciła, aby zdjął z nich kajdany niewoli. Tenże zajął miejsce Kolumba, a samego odkrywcę uwięził za nadużycia i odesłał do Hiszpanii. Od tego momentu przyjęta linia polityki była bardzo jasna: Indianie są ludźmi wolnymi, jak wszyscy inni poddani koronie i tak też powinni być traktowani zarówno w tym, co dotyczy ich osoby, jak i ich dóbr”.
Kto by zaś uważał te słowa za zbyt idylliczne, niech przeczyta kodycyl Izabeli : „Naszą główną intencją było, aby na przyznanych nam wyspach i lądach zamorskich, zarówno tych już odkrytych, jak i tych, które dopiero zostaną odkryte, wprowadzić naszą wiarę katolicką, wysyłając na te ziemie duchownych oraz inne mądre i bogobojne osoby, by gorliwie uczyli ich mieszkańców wiary i dobrych obyczajów; dlatego bardzo serdecznie proszę mojego Króla i Pana oraz nakazuję to mojej córce, księżniczce i jej mężowi, księciu, żeby ze wszystkich sił postępowali tak, aby nie dopuścić, by mieszkańcom wymienionych ziem oraz ziem, które w przyszłości zostaną zdobyte, działa się jakakolwiek krzywda osobista lub materialna. Czyńcie to, co konieczne, aby byli traktowani sprawiedliwie i humanitarnie, a jeśliby zostali w czymś skrzywdzeni, niech to zostanie naprawione”.


Korona hiszpańska wzięła pod protekcję wszystkich Indian z zajętych terenów, które otrzymały status równy ziemiom Hiszpańskim, zaś Indianie stali się pełnoprawnymi obywatelami hiszpańskimi.

Warto w tym miejscu wspomnieć  o dominikaninie Bartolome, który został mianowany przez Karola V „Oficjalnym Protektorem Wszystkich Indian” i otrzymał od korony zadanie zakończenia ich ucisku.
Ojciec Bartolome opracował formułę „Nowych Praw” które łączyły prawa korony hiszpańskiej i prawa regionalne. Od drugiej połowy XVI w. prześladowania Indian w hiszpańskiej części Ameryki Płd. zostały zatrzymane, aż w początku XVII w. praktycznie przestały mieć miejsce.

Także wyłącznie dzięki zabiegom Korony hiszpańskiej i Stolicy Apostolskiej nie doszło do wyniszczenia języków i kultur ludów ameryki przedkolumbijskiej. 
Historyk A. Toynbee (niekatolik) zajął się tym tematem i dotarł do źródeł, z których jasno wynika, że misjonarze nie zmuszali tubylców do nauki hiszpańskiego lub wyrzekania się swych tradycji, za to sami uczyli się rdzennych języków i tradycji. Stworzyli oni gramatykę, składnię i transkrypcję języków quechua, nahuatl, guarani, tarasque i wiele innych. W roku 1596 w uniwersytecie w Limie powołano katedrę języka quechua. W tym samym roku Rada do spraw Indian poprosiła Filipa II o pozwolenie na przymus nauki hiszpańskiego. Król powiedział „Nie wydaje się odpowiednie zmuszanie ich do porzucenia swego języka: można natomiast wyznaczyć nauczycieli dla tych, którzy dobrowolnie chcieliby nauczyć się naszego języka". . Protekcja tubylczych języków trwała do ustanowienia nowych republik w tej części świata w XIX wieku, kiedy to władze kreolskie wprowadziły przymus nauki hiszpańskiego, zlikwidowały katedry z nauczaniem rdzennych języków i wygnały misjonarzy katolickich.


      Niestety mit o nawracaniu ogniem i mieczem Ameryki jest powszechnie obowiązujący, a tylko osoby interesujące się historią słyszały np. o tzw. redukcjach: prowadzonych przez jezuitów w Ameryce Południowej misjach, w których Indianie żyli bezpiecznie i dostatnio, gdzie byli chronieni przed wyzyskiem ze strony świeckich magnatów, mogli pielęgnować swą kulturę i języki. Najprężniejsze redukcje istniały w Paragwaju. I właśnie tam dziś większość społeczeństwa to Indianie, a język guarani jest – obok hiszpańskiego – językiem urzędowym. 


     Owszem, Indianom w Ameryce południowej wyrządzono wiele zła. Torowanie mieczem drogi dla krzyża i krew rozlewana w imię Chrystusa, a właściwie pod jego pretekstem jest najbrutalniejszym szyderstwem z Ukrzyżowanego. Jednak należy wziąć pod uwagę ówczesne realia.Spotkanie dwóch tak odmiennych kultur było wielkim szokiem cywilizacyjnym, a patrząc na to, co wydarzyło się w Ameryce Północnej nietrudno wyobrazić sobie scenariusz jaki miałby miejsce, gdyby Korona hiszpańska i współpracujący z nią Kościół, pozwoliła poszczególnym konkwistadorom na „wolną amerykankę”.

     W 1992 roku w Santo Domingo (Dominikana) Jan Paweł II odprawił Mszę z okazji "pięćsetlecia ewangelizacji Nowego Świata", podczas której, wbrew wielu oczekiwaniom  nie przeprosił za udział katolików w kolonizacji Ameryki. W jego przemówieniu dominowała nuta dziękczynienia, podziw dla świętych Ameryki Łacińskiej i uznanie dla jej Kościoła.

Jan Paweł II w Ameryce łacińskiej jest i był kochany w sposób szczególny ale to już inny temat...
Jan Paweł II w Meksyku
(*)władcy Montezumy pokonuje Azteków, równając przy tym ich stolicę z ziemią. Następny okres to ujarzmienie Zapoteków i Huasteków oraz pacyfikacja reszty kraju. Odbudowano Tenochtitlan nazywając go Meksykiem, a Cortés stał się gubernatorem i kapitanem generalnym prowincji włączonej do Nowej Hiszpanii. W 1532 r. H. de Mendoza bada Zatokę Kalifornijską. W następnym roku odkryta zostaje Kalifornia kiedy to dwa okręty dotarły w okolice La Paz. W 1524 r. Pedro de Alvarado dociera do obecnej Wyżyny Gwatemalskiej i podbija tamtejsze tereny wraz głównym miastem Quetezaltengo dalej jego łupem padają tereny dzisiejszego Salwadoru. W 1547 r. podbity zostaje półwysep Jukatan a wraz z nim kończy swój żywot stara cywilizacja Majów. W 1524 r. zagarnięta zostaje Nikaragua przez Hernandeza de Cordobę

 (**) Przemówienia i homilie Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków 1997, s. 197

piątek, 21 września 2012

CZARNA LEGENDA - INKWIZYCJA



Moje zainteresowanie historią Inkwizycji rozpoczęło się dość nieoczekiwanie. W sierpniowy, wakacyjny dzień, włócząc się po Florencji, postanowiłam dla ochłody wejść do bazyliki Santa Croce. Tam zaskoczył mnie widok grobowca Galileusza - człowieka o którym wcześniej myślałam, jak zapewne wielu z nas – że zginął spalony na stosie.

Tam też poznałam historię astronoma, identyczną z opisaną (wg. dokumentów z procesu inkwizycyjnego) w książce pt. „W Obronie świętej Inkwizycji” Romana Konika (s.121): Galileusza nie torturowano, nie spalono na stosie, a nawet był w pewien sposób chroniony przez StolicęApostolską. Fakt, został skazany przez Święte Oficjum…ale na czytanie raz na tydzień siedmiu psalmów (pokutę i tak pozwolono odprawiać za niego pewnej siostrze zakonnej). Mieszkał spokojnie do końca życia u swego przyjaciela kardynała Picooloniego i dożywotnio pobierał dużą rentę od papieża. Poza tym stawiane mu zarzuty były ściśle teologiczne, nigdy nie dotyczyły teorii heliocentrycznej (o której pisał) .Oskarżenie dotyczyło interpretacji PismaŚw., któremu Galileusz zarzucał fałszywość. Co więcej ze strony Kościoła spotykał się ciągle z oznakami życzliwości i aprobaty – na prośbę Kurii Rzymskiej przewodniczył spotkaniom naukowym, podczas których tłumaczyłdoniosłość swych odkryć. Dzięki wsparciu papieża opublikował swą pracę,pt."Lettere suelle machie solari".


Odkrywając kolejne karty historii Inkwizycji, stwierdziłam, że jej krwawy obraz, znany mi głównie z literatury i filmu np. imię Róży Umberto Eco, jest tak samo przejaskrawiony, jak mit dotyczący Galileusza.


Chcąc podzielić się swoimi odkryciami - odkurzyć historię z propagandy ale nie wybielać, mam w pamięci i sercu słowa Jana Pawła II: Innym bolesnym zjawiskiem, nad którym synowie Kościoła muszą się pochylić z sercem pełnym skruchy, jest przyzwolenie – okazywane zwłaszcza w niektórych stuleciach – na stosowanie w obronie prawdy metod nacechowanych nietolerancją, a nawet przemocą (Jan Paweł II, Tertio Millennio Adveniente, 1994, § 35.).


Uważam, jednak, że funkcjonujący obraz Inkwizycji , jako symbolu najstraszliwszego w dziejach cywilizacji, masowego prześladowania jest przesadzony i równie szkodliwy, co brak skruchy.

W efekcie propagandowego oblężenia, większość katolików pochyla ze wstydem głowę w przekonaniu, że historia Kościoła katolickiego naznaczona jest krwią, kłamstwem i okrucieństwem. W rezultacie coraz częściej zgadzają się z zarzutami braci z innych kościołów, twierdzących, że istnienie Inkwizycji, sprawia, że Kościół Katolicki nie jest tym Kościołem, który założył Jezus, skoro takich rzeczy się dopuścił w swej historii. 

Wiekom średnim przypisuje się stagnację, ociężałość umysłu, regres i ciemność, za które winą obarcza się Kościół - fundament ówczesnego ustroju. Gdy ten mroczny obraz dopełnimy Inkwizycją, która terrorem strzegła owego zacofania, wielu z nas myśli - „Jak dobrze, że nie żyję w średniowieczu”.

Paradoksalnie tę cenzurkę wystawiło Oświecenie - epoka znacznie bardziej krwawa, a także protestanci, których udział „w paleniu czarownic”– przewyższał udział KK.


Właściwie wstęp do tej „notki”, mógłby być identyczny, jak do poprzedniej o krucjatach, albowiem cały ten „propagandowy hałas”, podobnie jak w przypadku wypraw krzyżowych, rozpoczął się w epoce Reformacji. Wyjątkowo namiętnie przekłamywali historię Inkwizycji encyklopedyści, czyli ci, którzy przygotowali Rewolucję Francuską - terror z setkami tysięcy ofiar, (w tym niezliczoną liczbą duchownych) podczas, której pod hasłami „wolności, równości i braterstwa”,walczono szczególnie z wiarą. To Wolter nazwał Inkwizycję „krwawym trybunałem, przeraźliwym pomnikiem władzy mnichów”. Fałszywym obrazem karmi nas głównie literatura i film (nawet Monthy Pythona można przytoczyć bez zmian). Również propaganda komunistyczna, ma na tym polu swoje osiągnięcia.


Jednocześnie nasuwa się szersze pytanie, o prawdziwość „propagandy sukcesu ery nowożytnej” – czy faktycznie Europa XX w., z demokracją i jej dziećmi: dyktatorami (Hitlerem i Stalinem na czele), dwiema wojnami światowymi, bombą atomową, plagą nałogów, depresji, anoreksji i innych dewiacji jest tak bardzo postępowa wobec średniowiecza, jak zwykło się uważać? Czy symbol średniowiecznego ucisku – dziesięcina, stanowiąca 10 % od dochodu, była rzeczywiście gorsza, od obecnych 70 % – które w różnej formie, oddajemy rządom? Czy współczesne kobiety zyskały wolność, czy tylko nowe obowiązki? Czy wreszcie pogrążona w coraz większym kryzysie Europa nie zniknie z mapy pochłonięta przez ekspansję Chin i muzułmanów??


Wracając do tematu uściślijmy:


INKWIZYCJA DZIAŁAŁA TYLKO WOBEC KATOLIKÓW:
Nie chodziło więc o zwalczanie wrogów religii ale o zbawienie braci w wierze, którzy pobłądzili (jakkolwiek irracjonalnie dziś to brzmi). Wobec innych osób (np. żydzi, muzułmanie, prawosławni, Indianie bez chrztu) nie miała kompetencji działania – trochę inaczej miała się sprawa z Inkwizycją hiszpańską (1). Tak więc Inkwizycję powołano w celu walki z heretykami - katarami, albigensami, waldensami, po tym, jak działania pokojowe, ekskomuniki i misje nie odnosiły skutku. Inkwizycję powołano, po to:


- by nie dopuścić do samosądów nad heretykami,
- by nie dochodziło do karania osób niewinnych ale,

- by zagwarantować im sprawiedliwy proces

Obecnie bez wiedzy, czym były średniowieczne herezje, odczytuje się ich zwalczanie, jako zamach na wolności: obywatelskie, czy naganny brak tolerancji. Natomiast fakty są następujące: spośród średniowiecznych sekt najliczniejsi byli katarzy, którzy:


- Utrzymywali, że hierarchia kościelna jest wymysłem szatana, niszczyli przedmioty kultu, wzywali do krucjat przeciw kościołom (kościoły są niepotrzebne, modlić się można wszędzie – na polu, w lesie).


- Wzywali do ubóstwa – (podobnie jak niemal wszystkie ruchy heretyckie) – przeciwstawiając się przepychowi kościołów, dlatego dopuszczali się grabieży, połączonych często z przemocą i gwałtem. praktyki te, stały się zalążkiem przyszłych band łupiących praktycznie każdego, kto posiadał jakieś wartości materialne. Katarscy „doskonali”, na każdego neofitę nakładali obowiązek oddania majątku - w "imię ubóstwa". W efekcie, w praktyce katarzy gromadzili wiele bogactw.


- Wszystko, co cielesne uznawali za złe. Tak więc dzieci od urodzenia poddawali ścisłej diecie, izolowali je od społeczeństwa, twierdząc, że w ten sposób nie będą poddawane pokusom świata materialnego i będą dobrze mogły służyć sekcie.


- Uprawiali obrzędy takie jak endura – rytualna śmierć głodowa, a także rytualne morderstwa. W swoiście pojętej ascezie katarzy nawoływali także do rezygnacji z seksualności, a nawet prokreacji i dlatego dopuszczali się licznych aborcji, w wyniku, których ginęły nie tylko dzieci, ale i wiele kobiet.


- Dążyli do pozbawienia społeczeństwa więzi społecznych, rozbicia małżeństwa, rodziny,


- Uderzali w wymiar sprawiedliwości, podważali ważność umów i zobowiązań.(2)


Podobne zepsucie szerzone było przez albigensów. Ich straszne okrucieństwo i bezwzględność, dzika nienawiść do Kościoła, wywołały gwałtowne i równie radykalne odruchy i represje ludności. Wszędzie, gdzie się osiedlali wybuchały krwawe zamieszki, wzajemne rzezie. Wprawdzie na początku sądy świeckie prowadziły sprawy o herezje, jednak ich zła organizacja powodowała ogromny chaos, tortury i kary śmierci. Dlatego w 1231 r. powołano, przez papieża Grzegorza IX Trybunał Inkwizycyjny, który miał przywrócić spokój, ukarać winnych, a uchronić niewinnych. To sam lud domagał się oddania sprawiedliwości w ręce Kościoła.


Na marginesie można zaznaczyć, że również dziś nikogo nie dziwi ściganie zbrodniczych sekt, takich jak np. New Moon i wielu podobnych, których członkowie zagrożeni są śmiercią.


SYSTEM SĄDZENIA
System sądowniczy Inkwizycji na tle ówczesnego prawa świeckiego, był postępowy i stosunkowo łagodny. Oparty na przejrzystej, powolnej, drobiazgowej i opatrzonej instytucjami zabezpieczającymi oskarżonych procedurze. Jak bardzo trybunały inkwizycyjne różniły się od świeckich, świadczy to, że zwykli zbrodniarze często przyznawali się do herezji tylko po to, by sądziła ich Inkwizycja, a nie sąd świecki (gdzie niechybnie byliby skazani na śmierć).Okazuje się, że Święte Oficjum było pod wieloma względami typowym urzędem z obsesją na punkcie papierkowej roboty.

To właśnie Inkwizycja po raz pierwszy wprowadziła instytucje, mające zapewnić sprawiedliwy proces, a które są stosowane po dzień dzisiejszy. Należą do nich: - instytucja obrońcy - oskarżony musiał mieć obrońcę, zawodowego prawnika, wieloinstancyjność - od wyroku trybunału oskarżony mógł się odwołać, instytucja ławników, zwolnienie za dobre sprawowanie oraz rewolucyjna na owe czasy - zasada, iż nie wolno karać ludzi niepoczytalnych, starców, dzieci i kobiet w ciąży - przewód sądowy rozpoczynał się od obdukcji lekarskiej.


Podstawowym celem Trybunału Inkwizycyjnego było nawrócenie kacerzy. Najpierw więc, wyjaśniano naukę Kościoła, i konsekwencje trwania w błędzie, potem następował czas łaski, od 15 do 40 dni, w którym to czasie udzielano rozgrzeszenia, a dobrowolnie zgłaszającym się udzielano tylko kar kościelnych. Dopiero po tym okresie zaczynał się proces inkwizycyjny. Także zasięg inkwizycji nie był tak duży, jak głosi jej legenda. Kamen pisze: „Aktywność trybunału ograniczała się do stolic prowincji, bo mniejsze miejscowości mogły być wizytowane przez inkwizytorów co dziesięć lat. Dobór duchownych na urząd inkwizytora prowadzono bardzo starannie. Musieli to być ludzie o wysokich kwalifikacjach moralnych i intelektualnych. Niektórzy z nich, tak jak np. zmarły w 1252 r. Piotr z Werony, są dzisiaj świętymi naszego Kościoła. To prawda, że w Inkwizycji, jak w każdej złożonej z ludzi instytucji, trafiali się sprzeniewiercy (np. Konrad z Marburga czy Torquemada z Inkwizycji Hiszpańskiej), ale były to wyjątki, reguła była bowiem zupełnie inna.(3)


KARY
Należy pamiętać, że Inkwizycja działała w czasach, gdy za kradzież odcinano rękę, za recydywę wyłupiano oczy itd. Na tym tle sądy inkwizycyjne wypadają nad wyraz łagodnie.
Do najczęściej stosowanych kar należały: reprymenda, nakaz uczestnictwa we mszy św., odmawianie różańca, zapalenie świecy przy ołtarzu, posty, pielgrzymki. Z bardziej dotkliwych: dzielenie się majątkiem z biednymi, zakaz opuszczania miasta,
Od 1252 r. zaczęto stosować tortury, jako wyjątkowe ustępstwo wobec władz świeckich, pod następującymi warunkami:
-Nigdy na żądanie inkwizytora i nigdy w jego obecności. Tak więc wszelkie powieści i filmy, przedstawiające torturowanych w obecności inkwizytorów są tylko wierutnym kłamstwem. Podobnie, jak  przeróżne zdjęcia z narzędziami tortur, których rzekomo używała inkwizycja, były stosowane przez sądy państwowe.
- torturę wolno było zastosować tylko w ostateczności, za zgodą miejscowego biskupa i jedynie przez władze świeckie.
-Stosować ją tak, aby nie pociągała za sobą utraty zdrowia lub jakiegokolwiek kalectwa. Zaś każde zeznanie wydobyte za pomocą bólu nie było ważne o ile je oskarżony nie powtórzył dobrowolnie przed sądem, co najmniej 24 godziny później.
-Zdarzały się również wyroki śmierci. Część z nich wykonywano zaocznie tzn. palono kukły, zamiast skazanego. Wyrok śmierci był ostatecznością, poprzedzoną długą procedurą, a zasądzano go zasadniczo w dwóch przypadkach (4):
1. gdy heretyk był czynnym kaznodzieją swej wiary, odmawiał absolutnie współpracy i nie chciał słyszeć o nawróceniu.
2. gdy herezja miała podłoże dewiacji seksualnej. Bardzo wiele sekt odbywało odrażające (nawet jak dla nas, antykościelnych liberałów) praktyki. Weźmy choćby jednego z francuskich dowódców, towarzyszy Joanny d'Arc – Gills'a de Rais, który zabił 400 dzieci) .(5)

Ciężko tu o rzetelne dane - jednak wielu historyków badających Inkwizycję (J. Dedieu, L.A. Lorente, czy H. Kamen) mówią o 1% skazanych na śmierć. Wyrok śmierci nigdy nie był wykonywany przez sąd kościelny. W celu egzekucji oskarżonych oddawano władzy świeckiej, z prośbą o okazanie miłosierdzia i nieprzelewanie krwi.


LICZBY
Mit o masowym zasięgu i olbrzymiej ilości ofiar inkwizycji, czyni z niej instytucję masowej zagłady, prekursorkę SS, czy NKWD, organizacji, które w imię zbrodniczych ideałów wymordowały miliony ludzi. Tymczasem liczba zabitych z wyroku inkwizycji, prawdopodobnie nie przekroczyła w całej Europie i w całym średniowieczu kilku tysięcy (kilkaset lat). Dzisiaj, nawet niechętni Kościołowi badacze przyznają, że mówienie o setkach tysięcy ofiar inkwizycji kościelnej jest grubą przesadą. Coraz wyraźniej widać, jak celowo wymyślano w tym przypadku mityczne wręcz liczby. Nawet, historycy o lewicowo-liberalnej orientacji przyznają ostatnio, że drastycznie zawyżano liczbę jej ofiar, a mówienie o ludobójstwie inkwizycji włożyć trzeba między bajki – np. "Historia Hiszpanii" (zob. M. Tunon de Lara, J, V. Baruque, A. Dominguez Ortiz: Historia Hiszpanii. Kraków 1998, s. 224). Nikt nie wie dokładnie ile naprawdę ludzi zginęło z rąk Inkwizycji, ale nawet przyjmując dane takich wrogów tej instytucji jak Llorente, to mówimy o 200 tysiącach ludzi na przestrzeni kilkuset lat. Większość historyków mówi o 3-4 tysiącach ludzi. Karl Keating „Catholicism and Fundamentalism”.

Każdy, kto widział oparty na książce Umberto Eco film Imię róży, zna postać inkwizytora, Bernarda Guię, człowieka o szatańskiej przebiegłości i nieludzkim okrucieństwie. Duchowny ten istniał naprawdę i był jednym z czołowych inkwizytorów pierwszej połowy XIV wieku. Z jego pism nie wynika jednak, by był żądnym krwi i ludzkiego cierpienia sadystą. Zdaje się on raczej być ostrożnym, sprawiedliwym sędzią, pragnącym rzetelnie wypełniać swe obowiązki. W całej długoletniej karierze wydał tylko 42 wyroki śmierci. Piszę „tylko", bo sugerując się Imieniem róży, można by sądzić, iż było to jego tygodniowe, a nie życiowe pensum.


Gui nie był wyjątkiem. Ze szczątkowych tekstów źródłowych można wywnioskować,że inkwizytorzy wcale nie tak chętnie skazywali ludzi na śmierć. O jednym z nich, działającym u schyłku XIII wieku w okolicach Padwy, wiemy na przykład, że w ciągu 12 lat swojej działalności wydał pięć wyroków śmierci. Na terenie diecezji turyńskiej skazano na śmierć w całym XIV wieku tylko 22 osoby. W stolicy i epicentrum europejskich ruchów heretyckich, Carcassonne, zginęło z wyroku inkwizycji w latach 1245-1257 zaledwie 21 osób, a inkwizytor Bernard de Caux w ciągu swej dwuletniej działalności w tym mieście nie wydał żadnego wyroku śmierci.(4)


Oczywiście zdarzali się też krwawi inkwizytorzy. Za najgorszych uchodzili Konrad z Marburga (1180-1233) i Robert Bourge (działał w XIII w.). Pierwszy z nich został odwołany przez papieża Grzegorza IX i groziły mu surowe kary kościelne. Został jednak zabity 20 lipca 1233 r. przez krewnych jednej ze swych licznych ofiar. W związku z tym papież wydał dwie bulle (w roku 1233), które zmieniły istotne zmiany w pracy inkwizytorów. Na mocy tych bulli powołano instytucje specjalnych legatów papieskich, których zadaniem było sprawowanie pieczy nad działalnością inkwizycyjną. Mieli oni gwarantować uczciwość, rzetelność, łagodność, sprawiedliwość i całkowitą kontrolę nad Trybunałami.(5) 
Na przykład cieszący się ponurą sławą niesprawiedliwego okrutnika dominikanin Robert le Petitle został pozbawiony funkcji przez papieża, a przez swój zakon zamknięty w lochu. Zresztą często sama ludność czuwała, by poszczególni inkwizytorzy nie posuwali się zbyt daleko

PALENIE CZAROWNIC
Kolejny mit dotyczący inkwizycji związany jest z paleniem czarownic. Histeria polowań na czarownice ma niewiele wspólnego z Kościołem i Inkwizycją, choć jest im przypisywana.
W późnym średniowieczu Europę ogarnęło szaleństwo polowania na czarownice. Zabito wtedy dziesiątki, a może i setki tysięcy ludzi, ale to nie Inkwizycja, jak się zwykło potocznie twierdzić, rozpętała ów szał, lecz ogarnięta fobią ludność. To nie Inkwizycja wiodła prym w wydawaniu wyroków śmierci, ale instancje świeckie, choć niestety zbiorowa psychoza nie ominęła części katolików, jako członków społeczeństwa.
W krajach, gdzie istniała Inkwizycja, poddana szczegółowym przepisom, co do sposobu prowadzenia śledztwa i wydawania wyroków – zjawisko to było ograniczone ścisłymi normami prawnymi i weryfikowany przez władze zwierzchnie. Z kolei Marcin Luter, jak i Kalwin ostro występowali przeciw czarownicom. Skutkiem takiego układu czynników było, iż - według dzisiejszych szacunków - ponad 90% czarownic spalono w krajach protestanckich! W samych tylko Niemczech stracono ich ok. 100 000.

Błędem jest uznawanie polowania na czarownice, jako wymysłu chrześcijan ponieważ uprawianie czarów i ściganie czarowników można spotkać w bardzo wielu kulturach. Już w starożytnym Rzymie, za uprawianie czarów groziła kara śmierci, o czym informuje encyklopedia prawa rzymskiego. Trudno byłoby znaleźć kulturę, która by nie znała czarownictwa. Claude Lévi–Strauss stwierdził istnienie procesów o czary nawet u łagodnych Indian Zuni z Nowego Meksyku. 


Badacze upatrują się przyczyny szaleństwa stosów późnego średniowiecza w nasileniu leków, spowodowanych zarazą, która w XV w. przetoczyła się przez Europę.
Lęk ów ogarnął ówczesne społeczeństwo, prawdopodobnie dlatego, że masowo i powierzchownie schrystianizowane ludy średniowiecznej Europy, nie odrzuciły do końca swojej pogańskiej mentalności. Źródła mówiące o pracy duszpasterskiej wśród tych ludów dostarczają niezbitych dowodów na to, że w Kościele zdawano sobie sprawę z tych pogańskich pozostałości i starano się zarówno wiarę w czary i wiedźmy, jak i aktywne uprawianie czarów i zabobonów przezwyciężać przez pogłębianie postaw autentycznie chrześcijańskich. (6)

Podczas, gdy w całej Europie trwał szał palenia czarownic, Generalny Inkwizytor zwołał do Granady w 1526 r. sesję teologiczną. W jej efekcie władze Inkwizycji wielokrotnie zalecały ostrożność i powściągliwość w sprawach o czary. Stwierdzono, iż najskuteczniejszą metodą walki z czarostwem jest wzmożenie misji ewangelizacyjnej na terenach zagrożonych tymi praktykami, powszechne oświecenie religijne oraz fundowanie obiektów sakralnych w miejscach rzekomych sabatów. Wysunięto nawet postulat wypłacania z funduszy Inkwizycji zapomogi najbiedniejszym, aby nie szukali pomocy w praktykach magicznych.

Zdarzało się, że władze Inkwizycji, zapobiegały paleniu czarownic, wysłały na miejsce specjalnego wizytatora mającego przekonywać miejscową ludność do zaniechania procederu. Równocześnie zaostrzono kontrolę lokalnych trybunałów (np. z tego powodu zdymisjonowano w 1550 inkwizytora Sarmiento w Barcelonie).
Niestety zdarzało się, że i katolicy ulegali powszechnej fobii. W 1486 roku wychodzi książka Młot na czarownice (autorami byli dominikanie Sprenger i Kramer),w którym opisano "praktyki" czarownic. Stała się ona na długie lata szeroko rozpowszechnioną lekturą, mimo potępienia książki przez papieża Aleksandra VI. Ten sam papież zresztą osobiście uchylał wyroki procesów o czary, podobnie jak wcześniej papieże Innocenty III, Honoriusz III, Grzegorz IX, Celestyn IV, Innocenty IV, Aleksander IV, Urban IV, Klemens IV, którzy uchylali wyroki skazujące na śmierć (niestety królowie z reguły nie respektowali takiego uchylenia). W 1252 roku papież Innocenty IV wydał nawet bullę (ad exstirpanda) nakazującą łagodne traktowanie uwięzionych. Powtórzył też w niej zakaz stosowania tortur wobec przesłuchiwanych czarownic. Jak widać, mimo szaleństwa w całej Europie, władze Inkwizycji nie uległy manii polowań na czarownice, choć niestety głównie im te czyny są przypisywane. Trudno w to uwierzyć człowiekowi wychowanemu na propagandzie mówiącej, jak to inkwizycja hiszpańska polowała na czarownice. Fakty świadczą, iż właśnie zachowanieświętego Officium w tej sprawie stanowi najjaśniejszy punkt na mapie średniowiecznej Europy.

Pisząc o Inkwizycji się, nasuwa mi się pytanie, czy za jej czasów możliwe byłoby dojście do władzy takich oprawców, jak Hitler, Stalin, czy Mussolini? Czy możliwe byłoby powstanie tak wielce heretyckich ustrojów, jak faszyzm, czy komunizm. Okazuje się, że nie tylko moją głowę zaprzątają podobne myśli. Problem ten porusza także prof. Kucharczyk:


Trzeba było dziesiątków milionów ofiar systemu sowieckiego, żeby dowiedzieć się, ile kosztowało zaniechanie przez premiera Kiereńskiego (drugi premier Rosji po obaleniu caratu) postawienia przed sąd Lenina i jego towarzyszy. Kiereński, choć mógł, nie uczynił tego. Zapłaciła za to Rosja i miliony szarych ludzi. A ileż cierpień zaoszczędzonoby podjęciem w 1935 roku wojny prewencyjnej przeciw Hitlerowi (rozważanej przez Piłsudskiego)? Nie jest to efekciarskie dywagowanie historii czy zwykłe gdybanie. To jest przede wszystkim roztropność i nieuciekanie od odpowiedzialności za innych. W średniowieczu pasterze Kościoła nie uciekali od tej odpowiedzialności. Byli świadomi ciążącego na ich barkach obowiązku umacniania braci w wierze i strzeżenia ich największego skarbu - nieśmiertelnych dusz - przed błędami herezji (błędami mającymi także swoje społeczne konsekwencje). Pamiętali, co pisał święty Piotr, Książę Apostołów i pierwszy papież, przestrzegający swych braci w wierze przed heretykami: "Ci zaś, jak nierozumne zwierzęta, przeznaczone z natury na schwytanie i zagładę, wypowiadając bluźnierstwa na to, czego nie znają, podlegną właśnie takiej zagładzie jako one, otrzymując karę jako zapłatę za niesprawiedliwość" (2 P 2, 12-13)



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
(1)Inkwizycja Hiszpańska – była instytucją państwową, o charakterze politycznym – choć miała charakter religijny i była częściowo powiązana z Kościołem ale też wielokrotnie przez kościół potępianą W jej składzie zasiadali w większości prawnicy, nie teologowie.
Tak hiszpańską inkwizycję opisuje hrabia Józef Tyszkiewicz:
W XV w. W Hiszpanii spotkały się Trzy narody, trzy odmienne światopoglądy, Tuziemiec Hiszpan - katolik, Maur – mahometanin, do niedawna władca, dziś zwyciężony, którego interesy lub węzły rodzinne przywiązały do kraju i Żyd. Narastające pomiędzy narodami napięcia, wraz z nimi samosądy zmusiły ówczesnych władców Ferdynanda i Izabelę do powołania Trybunałów Inkwizycyjnych.
Nowy trybunałzostał utworzony bullą papieską z z 1478 r – którą jednak uznaje się za wadliwą, gdyż papież zapewnił sobie jedynie teoretyczną władzę nad inkwzycją hiszpańską( s 100). W następnych latach utworzono kolejne trybunały, a od 1483pracami inkwizycji w Hiszpanii kierował spowiednik królowej Tomás de Torquemada. Inkwizycja hiszpańska nigdy nie sądziła jawnych żydów lub muzułmanów, a starała się dosięgnąć tylko tzw. maranos, czyli nowoochrzczonych. Rząd hiszpański, dla którego TrybunałInkwizycji okazał się państwową koniecznością, nie łatwo na ustanowienie go zyskał pozwolenie Rzymu. Papieże słusznie obawiali się wpływu polityki na bieg spraw i dopiero pod naciskiem wyraźnej schizmy narodowej, ustąpił Sykstus IV, wybierając z dwojga złego – mniejsze. Słuszne były obawy Rzymu, bo Inkwizycja hiszpańska bardzo szybko silnie popadła pod wpływy rządowe i często sięzdarzało, iż polityka brała górę nad prawem – zdarzały się nadużycia.
Krytyka katolicka jasno i szczerze to przyznaje, a zresztą cała odpowiedzialność za te pożałowania godne fakty spada wyłącznie na władze cywilne, które nadaremnie zasłaniały się od zarzutów względami racji stanu, która wymaga posunięćsprzecznych z prawami Boga. Wymykanie się spod kontroli.
Toteż papieże wciąż ponawiali swe protesty; wciąż kasowali wyroki trybunałów hiszpańskich,. Sykstus IV w 1482 wydał dwie bulle potępiające nadużycia inkwizytorów
Innocenty VIII skasował do 200 wyroków w ciągu jednego roku, Aleksander VI do 250 tylko w roku 1498, Paweł III, Pius IV, Grzegorz XIII. Innocenty bezustannie zajmował oporną,wobec rządu hiszpańskiego pozycję. Różnica zdań była tak wielka, że doprowadziła do ostrego sporu i w Hiszpanii rząd ośmielił się zaprowadzićcenzurę, nie ogłaszał breva papieskie, posunął się aż tak daleko, iż groził śmiercią tym wszystkim, którzy pomocy Rzymu wzywali. W 1509 roku nowy edykt rządowy nakładał karę .śmierci za ogłaszanie w Hiszpanii aktów Stolicy Apostolskiej, skierowanych przeciwko Inkwizycji. Doszło do tego, że w 1510 roku Papież Leon X wyklął, wbrew woli Karola V, tak Wielkiego Inkwizytora, jak i wszystkich jego pomocników; groziło wtedy zupełnym zerwaniem cesarza z Rzymem, lecz … zjawił się Luter, przyszedł niezmiernie ciężki okres reformacji. Papieżznów musiał pogodzić się z cesarzem, a to w nadziei uniknięcia większego znacznie nieszczęścia. Jednakże ani przez chwile nie przestała Stolica Apostolska czuwać nad Hiszpanią, dalej łagodziła wyroki, interweniowała, gdzie tylko to było możliwe. Tak więc na przykład deportacje Żydów z Hiszpanii nie miały nic wspólnego z Inkwizycją - były posunięciem królewskim
Jeśli chodzi o liczby, to w 1998 r. papież Jana Paweł II watykańskie archiwa inkwizycji– ciesząca się najbardziej ponurą sławą inkwizycja hiszpańska w latach 1540–1700 przeprowadziła 44 674 procesy z oskarżenia o zdradę świętej wiary katolickiej. Na karę śmierci skazano w nich dokładnie 1,8 proc. oskarżonych. Na dodatek część ze skazanych na śmierć sądzona była zaocznie (zdążyli zbiec lub ukryć się przed inkwizytorami) – na stosach spłonęły symboliczne kukły. Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/historia/1501047,1,inkwizycja-mniej-straszna.read#ixzz26uG1IuBQ – czyli w ciągu 160 lat około 800 osób – co daje 5 osób rocznie.

(2) W obronie Świętej Inkwizycji roman Konik (s.26)
(3) Ibidem - Procedura
(4) Ibidem
(5) Tribunali della coscienza" - Adriano Prosperi wykładowcy i profesora historii nowożytnej i średniowiecznej na Uniwersytecie w Pizie, jednego z największych autorytetów w dziedzinie Kontrreformacji. Twierdzi on, że - Inkwizycja ma na swym koncie „bardzo nieliczne skazania naśmierć, ale liczne kary moralne” . Wg prof. Prosperi, odsetek osób skazanych na śmierć przez Inkwizycję w czasach nowożytnych wynosił 2% wyroków ferowanych przez tę instytucję.
(6) ((Jacek Salij Op w Drodze Numer 368 (04/2004) )